Żyd kupuł licencję na...

Żyd kupuł licencję na produkcję Pepsi Coli. Na początku miał duże zyski, lecz później gdy ludzie dowiedzieli się, kto jest właścicielem przestał zarabiać. Postanowił zrobić reklamę. Pojechał do Watykanu, do Ojca Świętego. Chciał wejść od razu do papieża, ale mu nie pozwolono i kazano się zapisać, a najbliższy termin był pół roku później, więc powiedział do nich, że poczeka. Czeka godzinę, dwie, pięć, więc jeden facet idzie do papieża i mówi jaka jest sprawa. A, że papież miał dobre serce kazał go do siebie wpuścić. Żyd: Papieżu, chciałbym z papieżem rozkręcić interes. A mianowicie chodzi o reklamę Pepsi Coli. Na te słowa papież pomyślał, że może chodzi o to, by plakat z Pepsi Colą był przyczepiony do papamobilu, albo coś w tym rodzaju. Papież: A jak ta reklama miałaby wyglądać Żyd: Wy Chrześcijanie macie taką modlitwę "Ojcze Nasz". Chciałbym, aby w pewnym fragmencie dodać nazwę Pepsi Coli. A wyglądało, by to tak (...) chleba naszego powszedniego i Pepsi Coli daj nam dzisiaj(...). Papież: Nie mogę, to jest modlitwa, którą dał nam sam Jezus... Żyd: Zapłacę ile będziesz chciał... Papież: Nie mogę. Żyd zrezygnowany wychodzi i pyta sam siebie: Ciekawe ile dał piekarz