Rycerz jedzie wzdluż ...

Rycerz jedzie wzdluż rzeki. Nagle widzi jak rybak wyławia złotą rybkę. Szybko zabija rybaka, a rybka do niego: Wypuść mnie, a spełnię twoje trzy życzenia. Rycerz: Cool... Chce być nieśmiertelny. Rybka: Jesteś nieśmiertelny. Chcę..., żeby moj koń był nieśmiertelny Twój koń jest nieśmiertelny. Chcę...,hmmmmmm.... chcę mieć genitalia jak mój koń! Masz genitalia jak twój koń. Rycerz wraca na swój dwór, a tam naprzeciw wybiega jego wierny giermek (z wiejskim akcentem): Ło Panie, Panie! gdzieżeś ty był!! Jom żem siem ło ciebie tak zajebiście martwił Rycerz: Nie gadaj mi tu głupot tylko weź topór i walnij mnie nim w głowę. Nie panie, nie! Jom mogłbym ciem zajebiście zabić! Walnij mnie, bo ja cię walnę! Ok. Giermek wziął zamach, uderzył... Łooooooo, panie..... jak ty jesteś zajebiście nieśmiertelny To nic. Walnij mojego konia! Ło panie! Twój koń też jest zajebiście nieśmiertelny To nic. Patrz na to! Rycerz otwiera klapkę w zbroi i pokazuje zawartość giermkowi. Giermek: ŁOOOOOO PANIE Jaka zajebista cipa!