Neron i Maximus
Znudzony Neron przygotowuje plan igrzysk. - No dobra, ale ja już mam tego dość.... wszystko już było... co ja m am zrobić żeby było ciekawie... znów ci gladiatorzy, znów dzikie zwierzęta... ile tak można? W tym momencie odzywa się stojący w kącie kapitan gwardii Pretor ian, Maximus. - To może ja podpowiem - rzecze skromnie i z cicha. - Mów, Maximusie. - Otóż może by tak...100 dziewic chrześcijańskich do słupów uwiązać , i jeden sprawny legionista pozbawiłby je dziewictwa ku radości ludu? -Ach, Maximusie! Cóż za pomysł wspaniały! Lecz któż byłby w stanie podjąć się tak t rudnego zadania? Maximus, skromnie się uśmiechnąwszy: - No, ja bym się podjął. Nastały igrzyska. Sto dziewic, nagich lecz z wieńcami kwiatów na czołach, p rzywiązano do słupów na środku areny. Lud wiwatuje. Na arenę wychodzi Maximus. Jest prawie nagi. Słońce odbija się w kroplach potu na jego czole, ciało wy smarowane oliwką. I te sandały! Lud rzymski wiwatuje: Maximus, Maximus! Pierwsza, druga, trzecia... Maximus uśmiecha się zwycięsko. Słońce odbija się w kr oplach potu na jego czole, ciało wysmarowane oliwką. I te sandały! Czwarta, piąta, i już dziesiąta... Lud wiwatuje :Maximus! Maximus! Jedenasta, piętna sta, dwudziesta... Słońce odbija się w kroplach potu na jego czole, ciało wysmarowane oliwką. I te sandały! Trzydziesta, czterdziesta... Maximus jakby się zmęczył, lecz lud wiwatuje: Maximus, Maximus! Pięćdziesiąta, sześćdziesiąta, siedemdziesiąta... Słońce odbija się w kroplach potu na jego czole, ciało wy smarowane oliwką. I te sandały! Osiemdziesiąta... osiemdziesiąta pierwsza... Maximus wyraźnie jest już zmęczony. Słońce odbija się w w coraz większej i lości kropel potu na jego czole, ciało wysmarowane oliwką. I te sandały! Dziewięćdziesiąta... Lud wiwatuje: Maximus! Maximus!! Dziewięćdziesiąta pierws za... dziewięćdziesiąta druga... Maximus bardzo zmęczony. Słońce odbija się w w coraz większej ilości kropel potu na jego czole, ciało wysmarowane oliwką. I te sandały! Dziewięćdziesiąta trzecia, dziewięćdziesiąta czwarta, dziewięćdziesiąta piąta.... Słoń ce odbija się w w coraz większej ilości kropel potu na jego czole, ciało wysmarowane oliwką. I te sandały! Dziewięćdziesiąta szósta... Maximus już ledwo z ipie, lecz lud wiwatuje: Maximus! Maximus! Dziewięćdziesiąta siódma... Słońce odbija się w w coraz większej ilości kropel potu na jego czole, ciało wysmar owane oliwką. I te sandały! Dziewięćdziesiąta ósma... Maximus na kolanach wlecze się do kolejnej, lecz lud wiwatuje:Maximus, Maximus! Ledwo się podniós ł.... dzie...więć...dzie...sią...ta...dzie..wią...ta.... Maximus próbuje wstać. Lecz nie wytrzymał. Padł. A lud rzymski: Pe-dał! Pe-dał!!!!!