Najnowsze dowcipy

Po czym się poznaje, ze polityk kłamie? - Po tym, ze porusza ustami...

Gerhard Schroder składa zamówienie w barze: - Poproszę piwo, a dla mojego przyjaciela Helmuta cola.

Towarzyski mecz hokejowy Polska-Rosja. Wygrali nasi. Jelcyn przesłał telegram: Gratulacje STOP Ropa STOP Gaz STOP.

Spotyka się dwóch Ukraińców i jeden mówi do drugiego: - Stary, tam w Polsce to jest prawdziwe życie, nie to co u nas. Wstajesz rano i podają ci pyszne śniadanko do łóżka, potem sex do południa. Po południu wykwintny obiad, szampanskoje, desery i sex do kolacji. Kolacja - palce lizać, a po kolacji do późnej nocy sex ile tylko pragniesz. - No, no brzmi nieźle. A skąd ty to wszystko wiesz, byłeś w Polsce? - Ja nie, ale moja siostra była.

Jezus wchodzi do knajpy, w której siedzą Irlandczyk, Holender i Niemiec. "Cześć, Jezus jestem, uzdrawiam dotknięciem ręki". Irlandczyk zaraz dał sobie coś uzdrowić, Holender też, a Niemiec mówi: "Tylko się nie zbliżaj, bo mam jeszcze tydzień chorobowego".

Andropow, jeszcze jako szef KGB, zwierzał się najbliższym: - Kiedy zostanę gensekiem, zmienię te idiotyczne strefy czasowe. Ileż to kłopotów! Dzwonię do Pekinu z gratulacjami z okazji wyboru Deng Xiaopinga, a tam mówią: "To było wczoraj!". Dzwonię do Watykanu z kondolencjami po zamachu na papieża, a tam pytają: "Jaki zamach?!"

Spotyka się Wałęsa z profesorem Miodkiem i mówi: - Panie profesorze ludzie zarzucają mi, że używam nieodpowiednich słów. Np. czy ja mogę używać słowa szachuje? - Ja na pana miejscu użyłbym słów zamknąć się panowie.

Zasypaną śniegami tajgą jadą saniami: Rosjanin, Polak, Niemiec i Amerykanin. Nagle do sań doskakuje stado głodnych wilków. Już mają ich dopaść, lecz Ruski wyrzuca z sań Niemca. Wilki rozszarpują nieszczęśnika. Nie na długo powstrzymuje to zwierzęta, które doganiają sanie. Ruski wyrzuca Amerykanina. Wilki rozszarpują go, jednak po chwili znów są przy saniach. Wówczas Ruski wyjmuje strzelbę i po kolei strzela do każdego z wilków. - Dlaczego - pyta Polak - od razu ich nie zastrzeliłeś? Ruski wyjmuje butelkę wódki. - Coś ty!? Pół litra na czterech?!

Po II wojnie światowej Stalin ogłosił rozpoczęcie budowy komunizmu w ZSRR. W jednym z kołchozów Uzbekistanu zwołano zebranie partyjne poświęcone komunizmowi, jednak nikt nie wiedział, co znaczy słowo komunizm. Wybrano więc delegata, który po długiej podróży dotarł przed oblicze Stalina i pyta, co znaczy to słowo. Stalin chwilę myśli, w końcu przywołuje delegata do okna. - Widzicie towarzyszu tę ciężarówkę? - Widzę. - Jak będzie komunizm, to będą tu stały tysiące takich ciężarówek! Delegat wraca do kołchozu. Wszyscy pytają go, co to jest ten komunizm. Delegat podchodzi do okna i mówi: - Widzicie tego żebraka? - Widzimy. - Jak będzie komunizm, to tu będą tysiące takich żebraków!

Podczas kolejnego spotkania w Białym Domu Gorbaczow i Reagan postanowili się zabawić: Reagan rysuje karykaturę Gorbaczowa, a Gorbaczow - Reagana. Z jednym tylko zastrzeżeniem: nie można rysować "poniżej pasa". Po kilku minutach Gorbaczow pokazuje swoją pracę. Reagan pyta: - Dlaczego na twoim rysunku jedno ucho mam małe, a drugie duże? - Bo dużym uchem słuchasz kongresu, a małym - narodu. Teraz swoją pracę pokazuje Reagan. Gorbaczow pyta: - Dlaczego na twoim rysunku jedną pierś mam dużą, a drugą - małą? - Bo większą piersią karmisz ministrów, a mniejszą - dyrektorów fabryk i generałóww. - A co z narodem? - Przecież umawialiśmy się, że nie będziemy rysować poniżej pasa!