Facet miał mieć kontrolę skarbową, a jak każdy trochę kręcił przy zeznaniach. Nie wiedział jak się ubrać na tą okazję, poszedł więc po radę do znajomego doradcy podatkowego. Ten bez namysłu kazał mu się ubrać jak ostatni kloszard, żeby inspektor wiedział, że faktycznie ma do czynienia z nędzarzem. Facet nie uwierzył za bardzo i poszedł jeszcze do znajomego adwokata. Ten kazał mu się ubrać jak najlepiej, żeby insektor traktował go poważnie. Strapiony, z mętlikiem w głowie poszedł po radę do rabina. Ten wysłuchał go spokojnie i mówi: Tak jak mówisz, przypomina mi się pewna historia kobiety, która nie wiedziała jak się ubrać na noc polubną. Matka kazała jej włożyć długą, grubą koszulę nocną, a koleżanka super seksowny komplecik... A co to ma wspólnego ze mną! pyta sie facet. Nieważne jak się ubierzesz. I tak cię wyp....olą.
Co trzeba zrobić, żeby wsadzić słonia do lodówki Otworzyć lodówkę, wsadzić słonia, zamknąć lodówkę. Co trzeba zrobić, żeby wsadzić żyrafę do lodówki Otworzyć lodówkę, wyjąć słonia, wsadzić żyrafę, zamknąć lodówkę. Kto zje więcej liści z drzewa: słoń czy żyrafa Słoń, bo żyrafa jest w lodówce.
Jechał facet samochodem, a że samochód dobry, szybki to sobie nie żałował. Mimo, że mokro, lisko to na liczniku 150 km/h... 180 km/h... 220brkm/h...250 km/h..., aż tu nagle zakręt, za zakrętem furmanka. Nic się nie dało zrobić, jedno wielkie rozpierdziu, z furmanki drzazgi, konie latają w powietrzu, woźnicy urwało nogi. Zatrzymał się facet po tych kilkuset metrach, i patrzy, o k... ,ale jatka. Nic to myli, jatka nie jatka, może kto przeżył i trzeba mu pomoc. Podchodzi bliżej, a tam konie z bebechami na wierzchu, ledwo dychają. Jako trzeba by je dobić, co się ma gadzina męczyć. Złapał za siekierę, która wypadła z furmanki i do jednego konia, do drugiego... pozarąbywał na mierć. Stoi i rozgląda się, co dalej, zauważył woźnice. Woźnica na to, podciągając koc i przykrywając urwane nogi: Panie! Nawet mnie ku... nie drasnęło!
Po hibernacji 10-letniej, budzi się: Clinton i Putin. Putin patrzy w gazetę i zaczyna się śmiać i mówić: USA przeszło na komunizm. Clinton też bierze gazetę i zaczyna się śmiać i mówi: Zamieszki na granicy PolskoChińskiej.
Pewien Amerykanin miał dziewczynę imieniem Wendy. W dowód miłości wytatuował sobie jej imię na przyrodzeniu z tym, że pełne imię było widoczne jedynie w stanie - nie bójmy się tego słowa - erekcji, a tak normalnie to tylko była widoczna pierwsza i ostatnia litera: W i Y. Pewnego dnia pojechał na Jamajkę. W którymś momencie zachciało mu się siusiu. W szalecie, przy pisuarze spostrzegł, że Murzyn, który sikał obok niego, też ma wytatuowane litery W i Y. Spytał go: Hej koleś, to i Twoja dziewczyna ma na imię Wendy Murzyn na to: Nie. Ja mam wytatuowane: "Welcome to Jamaica ! Have a nice day"
Pewnej nocy złodziej wlamuje sie do pustego mieszkania. Szpera po ciemku, przerzuca rzeczy szukajac pieniedzy, az tu nagle slyszy glos: Mateusz cie widzi... Zapala swiatlo rozglada sie po pokoju. Nikogo nie ma. Dalej przerzuca rzeczy. Mateusz cie widzi... Co u licha!" mysli, rozglada sie dokladniej, a tu papuga w klatce. Te, papuga, to ty mówilas Ja. A jak masz na imie Nepumenozenia. Nepu... co Glupie imie jak dla papugi. Mateusz tez glupie jak dla rotwailera
Przyjeżdża chłop wozem do wsi i woła: Węgiel przywiozłem! Na to koń który prowadził wóz odwraca się i mówi: Tak, kurwa, ty przywiozłeś....
Pewna kobieta przechodziła obok domu publicznego, gdzie odbywała się wyprzedaż sprzętów. Kupiła papugę w klatce, przyniosła ją do domu. Klatka była przykryta płachtą, którą kobieta podniosła. O, nowy burdel, nowa burdel-mama - odzywa się papuga. Kobieta szybko zakryła z powrotem klatkę płachtą. Po jakimś czasie ze szkoły przychodzą córki i dopominają się, aby im pokazać papugę. Matka postanawia zaryzykować i odkrywa klatkę: O, nowy burdel, nowa burdel-mama i nowe panienki... Klatka zostaje z powrotem zakryta. Przychodzi z pracy mąż i też chce widzieć papugę. Kobieta postanawia dąć jej ostatnia szansę i odkrywa klatkę: O, nowy burdel, nowa burdel-mama, nowe panienki, tylko Zygmuś ten sam stary, wierny klient...
Byłem kiedyś świadkiem pouczającego zdarzenia. Jechałem MPKiem. Ludzi dużo, wszystkie miejsca zajęte. Na jednym siedzeniu obok siebie, siedzi starsza kobieta i młodzian uczesany na "irokeza" w kurtce ze skaju, na plecach której, pędzlem i biała farbą wymalowany, widniał napis: "Pocałujcie mnie w dupę". Młodzieniec nonszalancko mamlał gumę. Ludzie niechętnie spoglądali na "wojownika". Na jednym z przystanków do autobusu wsiadła paniusia z rozwydrzonym kilkuletnim bachorem i siatkami wyładowanymi zakupami w rękach. "Indianin" popatrzał na paniusię, wstał i grzecznie poprosił o zajęcie miejsca. Jak było do przewidzenia paniusia nie siadła, tylko posadziła obok starszej pani, swą rozpuszczoną latorośl. Brzdąc zaczął wiercić się, machać nogami i kopać starszą panią po nogach. Kobieta odsuwała się, ale to nic nie pomagało, bo gówniarzowi kopanie bardzo się spodobało. Nikt nie reagował. Paniusia na zwróconą uwagę odpowiedziała, że ona wychowuje swoje dziecko bezstresowo i nie będzie mu zwracać uwagi. Przeżuwający gumę młodzian z zainteresowaniem oglądał zajście i na odpowiedź paniusi, wyjął gumę z ust i z głośnym klaśnięciem przykleił paniusi do czoła. W autobusie nastąpiła konsternacja, po czym rozległ się gromki śmiech. Oburzona paniusia zapytała: Co pan sobie wyobraża! Jak pana matka wychowała! Na postawione pytanie, młodzian ze stoickim spokojem odpowiedział: Bezstresowo
Jedzie sobie gość ciężarówką, jako ładunek na pace wiezie kury. Jedzie tak i jedzie, nagle - widzi na poboczu jakaś całkiem niebrzydka dzieweczka macha rączką, co by się zatrzymać i podwieść kawałek. Zjeżdża, więc na pobocze, pochyla się, aby otworzyć drzwiczki od strony pasażera i ledwo zdążyła dzieweczka podejść dwa kroki, pyta: Dajesz dupy Dziewczę oburzone: Nie! To spie*laj! Trzasnął drzwiami i jedzie dalej... Za kilometrów kilka widzi drugie słodkie dziewczę macha w nadziei na złapanie stopa, więc sytuacja podobna, gość zjeżdża na pobocze, zatrzymuje się, otwiera drzwi: Dajesz dupy Nie! To spie*laj! Trzasnął drzwiami dziewczynie przed nosem i jedzie dalej. Przejeżdża kolejne x km, patrzy a na poboczu patrol policji z suszarką - przejeżdża spokojnie, obok, ale widzi w lusterku wstecznym, że policmajstry pakują się do radiowozu i dalej za nim! Sygnał włączyli, mrygają, co by się zatrzymać, no to, co poradzić - zatrzymuje się gościu, policjant podchodzi do kabiny i w te słowa: Panie kierowco, kury gubicie! Zdziwiony gość niepomiernie, ale wysiada z kabiny, idzie do tyłu, patrzy - faktycznie kilka kur w dalszej odległości biega, bo asfalcie, uchyla plandeki... patrzy... a tam kogut trzyma kolejną kurę za gardło mówi: Dajesz dupy Nie! To spie*laj...