Najnowsze dowcipy

W szkole pani prosi Jasia: -Wymień cztery zwierzęta afrykańskie. -Słoń i trzy żyrafy.

budzi się blondynka w nocy i pyta meża kochanie czy płazy mają rozum nie żabko niemają !!!!!

Przychodzi Mlody Asystent ds. Personalnych (Rekrutacji) do swojego szefa z pokaznym plikiem dokumentów: "Zrobilem wstepna selekcje. To sa dokumenty osób, z którymi warto sie spotkac, spelniaja wszystkie kryteria". Szef bierze plik dokumentów, pewna reka odmierza polowe i sru do kosza. Druga czesc oddaje podwladnemu: "z tymi ludzmi sie spotkamy". Oniemialy Asystent pyta: "Jak to?... Alez oni wszyscy spelniaja kryteria...". "Prosze Pana - przerywa szef - nam tu nie potrzeba ludzi, którzy maja pecha".

Jeżeli spotkałeś kobietę swoich marzeń, to o pozostałych marzeniach możesz śmiało zapomnieć.

-Mamo a tata zbił mnie dwa razy-mówi Jaś -A dlaczego aż dwa -Bo jak pokazałem mu świadectwo a drugi jak zobaczył że to jego

- Syneczku, kim chciałbyś zostać, jak dorośniesz? - Eeeee... mmm... Ogrodnikiem, tato. - Taa... A może kimś innym? - Eeee... uuu... Więc hydraulikiem, tatko. - Kurde, synku, a może jednak kimś innym?! - Noo.. to... To czyścicielem basenów... - O kurwa... Halinaaaaa! Jacunio, znalazł kasety!

Hipnoza i kodowanie... Okolice Lublina. Zapadła wiocha. Ławka przed spożywczo-monopolowym "U Hanki". Miejscowa elyta odbija owocowe-mocne. Wszyscy ciągną z gwinta - jeden nie pije. - Dlaczego nie pijesz? - pytają zdziwieni. - Nie mogę. Hipnoza i kodowanie... - wyjaśnia abstynent. Następnego dnia - na wielkim kacu - jeden z uczestników libacji przychodzi do abstynenta: - Słuchaj! Chciałbym się także zahipnotyzować i zakodować... Już nie mogę tak dalej... Daj mi adres tego lekarza... - Jakiego lekarza? To nasz kowal. Facio podziękował i udał się do kowala: - Chciałbym przestać pić... Podobno pomaga hipnoza i kodowanie... proszę... - Zdejmuj spodnie i wypnij się - odpowiada kowal. Facio zdziwił się, ale zdejmuje spodnie i wypina się w stronę kowala. Ten przyciąga chłopa do siebie i w żelaznym uścisku dyma go przez pół godziny. Wreszcie kończy, podciąga spodnie i mówi: - Wypijesz - całej wsi opowiem....

Znudzony Neron przygotowuje plan igrzysk. - No dobra, ale ja już mam tego dość.... wszystko już było... co ja m am zrobić żeby było ciekawie... znów ci gladiatorzy, znów dzikie zwierzęta... ile tak można? W tym momencie odzywa się stojący w kącie kapitan gwardii Pretor ian, Maximus. - To może ja podpowiem - rzecze skromnie i z cicha. - Mów, Maximusie. - Otóż może by tak...100 dziewic chrześcijańskich do słupów uwiązać , i jeden sprawny legionista pozbawiłby je dziewictwa ku radości ludu? -Ach, Maximusie! Cóż za pomysł wspaniały! Lecz któż byłby w stanie podjąć się tak t rudnego zadania? Maximus, skromnie się uśmiechnąwszy: - No, ja bym się podjął. Nastały igrzyska. Sto dziewic, nagich lecz z wieńcami kwiatów na czołach, p rzywiązano do słupów na środku areny. Lud wiwatuje. Na arenę wychodzi Maximus. Jest prawie nagi. Słońce odbija się w kroplach potu na jego czole, ciało wy smarowane oliwką. I te sandały! Lud rzymski wiwatuje: Maximus, Maximus! Pierwsza, druga, trzecia... Maximus uśmiecha się zwycięsko. Słońce odbija się w kr oplach potu na jego czole, ciało wysmarowane oliwką. I te sandały! Czwarta, piąta, i już dziesiąta... Lud wiwatuje :Maximus! Maximus! Jedenasta, piętna sta, dwudziesta... Słońce odbija się w kroplach potu na jego czole, ciało wysmarowane oliwką. I te sandały! Trzydziesta, czterdziesta... Maximus jakby się zmęczył, lecz lud wiwatuje: Maximus, Maximus! Pięćdziesiąta, sześćdziesiąta, siedemdziesiąta... Słońce odbija się w kroplach potu na jego czole, ciało wy smarowane oliwką. I te sandały! Osiemdziesiąta... osiemdziesiąta pierwsza... Maximus wyraźnie jest już zmęczony. Słońce odbija się w w coraz większej i lości kropel potu na jego czole, ciało wysmarowane oliwką. I te sandały! Dziewięćdziesiąta... Lud wiwatuje: Maximus! Maximus!! Dziewięćdziesiąta pierws za... dziewięćdziesiąta druga... Maximus bardzo zmęczony. Słońce odbija się w w coraz większej ilości kropel potu na jego czole, ciało wysmarowane oliwką. I te sandały! Dziewięćdziesiąta trzecia, dziewięćdziesiąta czwarta, dziewięćdziesiąta piąta.... Słoń ce odbija się w w coraz większej ilości kropel potu na jego czole, ciało wysmarowane oliwką. I te sandały! Dziewięćdziesiąta szósta... Maximus już ledwo z ipie, lecz lud wiwatuje: Maximus! Maximus! Dziewięćdziesiąta siódma... Słońce odbija się w w coraz większej ilości kropel potu na jego czole, ciało wysmar owane oliwką. I te sandały! Dziewięćdziesiąta ósma... Maximus na kolanach wlecze się do kolejnej, lecz lud wiwatuje:Maximus, Maximus! Ledwo się podniós ł.... dzie...więć...dzie...sią...ta...dzie..wią...ta.... Maximus próbuje wstać. Lecz nie wytrzymał. Padł. A lud rzymski: Pe-dał! Pe-dał!!!!!

Kolega dzwoni do kolegi: -Stary wczoraj buchneli mi bryke!!!! -Dzwoniles na policje????-pyta kolega -Pewnie powiedzieli ze to nie oni.

Rosyjski biznesmen na dorobku przywiózł z delegacji żywego goryla. Im bliżej był jednak domu, tym bardziej obawiał się, że żona nie będzie uradowana z takiego podarku. Chcąc wybadać grunt, postanowił przechować gdzieś goryla przez noc i zapukał do sąsiadki: "Sąsiadko, z podróży wracam, z kolegą. Ale pijany w trzy dupy, do domu go nie wezmę, może sąsiadka go przenocuje?" Następnego ranka biznesmen puka do drzwi uczynnej kobiety: - Jak mój przyjaciel, Masza, nie chuliganił? - Pijany, pijany - odpowiada Masza, poprawiając włosy - a osiem razy dał radę i nawet futra nie zdjął...