Gość w restauracji do kelnera: - Co to znaczy, że wasz lokal daje gwarancję na potrawy? - A to znaczy, że jeżeli szanownemu panu jedzenie nie posłuży, to może je pan zwrócić.
Tatus slyszal jakies szumy w pokoju corki,gdy ta wyszla z pokoju, zapytal - co to tam tak u Ciebie brzeczalo? - wibrator, spokojnie odpowiedziala - Fuj, coreczko, nie wstyd Tobie - jestes staromodny tatusku, moje wszystkie kolezanki maja wibratory. Po kilku dniach poznym wieczorem wraca coreczka do domu,patrzy, a tatus siedzi w pokoju przy stole, na srodku stolu stoju flacha, tatus ma przy sobie napelniony kieliszek z wodka. Po drugiej stronie stolu, stoi drugi kieliszek wodki a obok wibrator. - Co robisz ojcze, zawolala corka wstawiony tatus m o w i - a co k.... z zieciem niemoge sie napic!!!
Zadyszana babcia wpadła na peron, biegła za odjeżdżającym już pociągiem, a gdy ten zniknął w oddali, wszczęła głośny lament, biegając tam i z powrotem. Przechodzący kolejarz zapytał dlaczego tak lamentuje, na co ona: - Spóźniłam się, panie, na pociąg! Raptem jedną minutkę! - A lamentuje pani, jakby się pani spóźniła co najmniej godzinę...
Biegnie facet za odjeżdżającym z peronu pociągiem, macha rękami, krzyczy... W końcu pociąg znika powoli w oddali, zdyszany facet ciężko opada na ławkę. Podchodzi do niego kolejarz: - Co, spóźnił się pan na pociąg? - Nie, do cholery, wyganiałem go z dworca!
W przeddzień naszej rocznicy uzgodniliśmy z żoną, że ktokolwiek obudzi się pierwszy, to obudzi partnera seksem oralnym. Następnego ranka obudziłem się pierwszy, więc delikatnie odsunąłem kołderkę... ...i wsadziłem jej penisa w buzię.
Dlaczego Maria Kaczyńska została miss Wawelu? - Bo miała nogi stewardessy.
Zachodzi facet do restauracji. Ubrany schludnie, ale widać, że ubranie znoszone. Siada przy stoliku i woła kelnera. Ten podchodzi, a facet go pyta: - Przepraszam, a ryba u was jest? - Oczywiście. Łosoś, tuńczyk, pstrąg... - Nie, nie... Ja poproszę jakiegoś mintaja, albo coś takiego... Jak najgorszego i nieświeżego... Kelner odrobinę się wzdrygnął, ale niewzruszenie mówi: - W porządku, zaraz ktoś skoczy do marketu. Nie ma sprawy. Facet kontynuuje: - I proszę ją przygotować w specjalny sposób. - Słucham? - Proszę jej nie myć, nie rozmrażać, nie czyścić... - Ale... - Dużo soli! - ciągnął dalej facet - Ale tylko z jednej strony! Za to z drugiej strony pieprzu od serca! I Smażyć ją proszę bez oleju! Tak po prostu rzucić na patelnię i przypalić z jednej strony. Za to druga strona ma być kompletnie surowa... Kelner osłupiały próbuje się wycofać, ale facet go zatrzymuje: - I jak będzie mi pan rybę podawał, to proszę bez żadnych kurtuazyjnych "smacznego", "proszę bardzo"; czy innych. Proszę rzucić talerz na stół i warknąć: "Masz i pozmywaj!" Kelner odwraca się, po czym wypełnia co do joty polecenia klienta. Facet ze łzami w oczach wciska mu do kieszeni banknot 200-złotowy i mówi: - Rozumiesz, kochany, trzeci miesiąc w delegacji... Tak mi się do żony tęskni...
Spotyka raz Fąfara na ulicy Kubala: -- Cześć!! Chcesz zobaczyć samochód z drzewa? -- No pewnie! -- To wejdź na drzewo i popatrz na parking....
Para w łóżku. Żona do męża: - Kochanie, włóż od tyłu... - Żółw
- Wiesław, coś taki markotny? - Nie wiesz?! Benek nie żyje! - No coś ty?! Jak to?! - Wrócił przedwczoraj do domu, wypił, położył się do łóżka, zapalił szluga, pościel się zajęła... - I spalił się?! - Nie... Zdążył okno otworzyć i wyskoczyć... - I połamał się na śmierć? - Nie. Straż wezwał. Strażacy rozciągnęli takie koło z gumy i na tam skoczył. - Pękło? - Nie. Jakoś tak się od tego odbił i z powrotem wskoczył do chałupy. - I się spalił. - Nie! Odbił się od framugi i spadł... - ... rozbijając się... - Otóż nie!. Stał tam wóz strażacki. Z plandeką. Trafił w to, odbił się i znowu wskoczył do okna. - Zginął? - Nie. Spadł, odbił się znów od tej gumy i wleciał do mieszkania! - Żeż w ryj! To jak ten Benek zginął?! - Zastrzelili go, bo ich zaczął wkurwiać.